– Jak to znów się powtórzy!?
Kurwa. Wkopałam się. Kolejny raz. Brawo Clary...
Myśl Clarissa myśl, co mu odpowiedzieć, przecież nie powiesz, że zostałaś kiedyś zgwałcona, wymyśl coś! – tłukł mi do głowy mój głos wewnętrzny.
Myśl Clarissa myśl, co mu odpowiedzieć, przecież nie powiesz, że zostałaś kiedyś zgwałcona, wymyśl coś! – tłukł mi do głowy mój głos wewnętrzny.
– Clary – wypowiedział stanowczo moje imię – co miałaś na myśli mówiąc "Bałam się, że to się powtórzy"? – spytał nieco łagodniej. Widząc jego spojrzenie, czułam, że będę mieć ogromne wyrzuty sumienia, gdy postanowię go teraz okłamać. Jednak nie miałam wyjścia.
– Chodziło mi o to, że... – zaczęłam – bałam się, iż znowu ktoś podniesie na mnie rękę – dokończyłam po chwili. Analizując to co powiedziałam, stwierdziłam, że kiepski ze mnie bajkopisarz.
– Ja kto? O czym mówisz? – dociekał dalej. Mogłam się tego spodziewać...
– W domu byłam bita przez ojca. Stąd ten lęk. Nie chciałam przywoływać przyszłości. Bałam się, że wszystko zacznie się od nowa - mimowolnie uroniłam łzę.
Twarz Andy'ego przybrała smutny grymas. Zdawało mi się, że jest mu przykro. Mnie za to dręczyły ogromne wyrzuty sumienia, za to, że pozwałam, by przejmował się wymyśloną przeze mnie historią.
– Przykro mi... – powiedział po chwili.
– Czemu tak się mną przejmujesz? – spytałam. Na to pytanie Biersack zrobił duże oczy i delikatnie rozchylił wargi. Zupełnie nie mam pojęcia dlaczego tak zareagował. Przecież to pytanie, jak każde inne. No, może jedynie dla mnie.
Perspektywa Andy'ego
– Przykro mi... – wypaliłem po chwili, choć wiem, że to najtandetniejsze co mogłem wtedy powiedzieć.
– Czemu tak się mną przejmujesz? – zamurowało mnie. Nie spodziewałem się w tej chwili takiego pytania. Uchyliłem lekko usta, nie wiedząc co powiedzieć a moje serce zaczęło bić znacznie szybciej. W tamtym momencie drzwi pokoju gwałtownie się otworzyły. Odwróciłem się w ich stronę a tam kto? Ash! Moje wybawienie! Po raz pierwszy zjawił się w odpowiednim momencie. Chyba postawię mu piwo...
– Siem...ooo widzę, że tu pogaduchy – podrapał się po szyi – mogę się dołączyć? – spytał uśmiechając się. Już chciałem odpowiedzieć mu, żeby lepiej, sobie darował, ale Clary mnie ubiegła.
– Jasne, siadaj – wskazała a miejsce obok mnie.
– Dzięki – powiedział ukazując rząd perłowych zębów. Jednak, gdy usiadł na wskazanym przez Clary miejscu, spoważniał.
– Chyba nie powinienem pytać ale...jak czujesz się po wczorajszym?
– Ash.... – powiedziałem chcąc, by dał brunetce spokój.
– Andy zostaw go. Ma prawo spytać – odezwała się kładąc rękę na moim ramieniu.
– No widzisz baranie! Co się udzielasz? – powiedział basista, klepiąc mnie w tył głowy . Przed chwilą prawie skakałem z radości, gdy do zobaczyłem, teraz wolałbym, żeby ta kanalia stąd zniknęła. Jednak po chwili zrozumiałem, że chciał chociaż trochę rozweselić Clary, która teraz śmiała się z całej sytuacji. Czumu tylko zawsze moim kosztem?
– Jak już mówiłem...jak się czujesz? – kontynuował Purdy.
– Jest lepiej. Dziękuję, że pytasz.
– A jak noga? – wtrąciłem po chwili.
– W porządku. Trochę boli, ale da się przeżyć. Wczoraj poszłam ją obmyć z krwi i zobaczyłam, że rana nie jest taka mała, jak myślałam...
– Słowo daję dziewczyno, ty kiedyś się zabijesz – uśmiechnąłem się do niej.
– Taaa, chyba masz rację – odpowiedziała spoglądając na zabandażowaną nogę.
– Tak w ogóle, to z jakiego powodu raczysz nas swoja obecnością? – skierowałem pytanie do przyjaciela.
– Tak w sumie to nie "raczę" a "raczymy". Przyjechaliśmy wszyscy. Reszta jest na dole – wyjaśnił. Ciekaw jestem, po co przyjechali. Czyżby znów impreza? Oby nie...
Niechętnie wstałem z łóżka i ruszyłem z Ash'em do salonu. Na dole czekała reszta BVB - czyli CC, Jake i Jinxx. Po chwili połączyła do nas Clary, która omal nie wywróciła się na schodach. Kochana łamaga. Z resztą nie dziwie się, w końcu ciężko jej chodzić przez poranioną nogę.
– To dowiemy się w końcu o co chodzi? – skierowałem pytanie do przyjaciół.
– Wyjeżdżamy – powiedział Ash nieco smutnym głosem.
– Co?! Dlaczego? – spytałem zdenerwowany. Oni chyba sobie ze mnie jaja robią!
– Jedziemy do Las Vegas. Manager do nas dzwonił i powiedział, że mamy zagrać koncert a potem udzielić krótkiego wywiadu i spotkać się z fanami, przy okazji podpisać autografy. Poza tym Jake odwiedziłby grób matki a ja spotkałbym się z rodzicami. Wrócilibyśmy po jakiś dwóch, góra trzech dniach - wyjaśnił basista. Zajebiście po prostu, ale w sumie czemu to mnie tak denerwuje? Chyba zbyt martwię się o Clary i chciałbym z nią zostać.
Jakim ja jestem pieprzonym egoistą! Fani na mnie liczą, przyjaciele tym bardziej. Jake musi iść na grób matki. Była wspaniałą kobietą. Po jej śmierci, z myślą o niej napisałem piosenkę "Carolyn". Moim obowiązkiem jest jechać do Vegas.
Jakim ja jestem pieprzonym egoistą! Fani na mnie liczą, przyjaciele tym bardziej. Jake musi iść na grób matki. Była wspaniałą kobietą. Po jej śmierci, z myślą o niej napisałem piosenkę "Carolyn". Moim obowiązkiem jest jechać do Vegas.
– Dobra czaje a kiedy wyjeżdżamy?
– Za dwa dni - i wtedy o mało nie zachłysnąłem się własną śliną. Już za dwa dni? No trudno, muszę jechać. Chciałem spytać Clary, co o tym myśli, lecz teraz nie mogłem, ponieważ gdzieś się ulotniła.
– Wyszła zapalić – oznajmił Ash. Nadal nie rozumiem, skąd on ma zdolności odpowiedzenia mi na pytanie, zanim zdążę je zadać.
– Naprawdę już za dwa dni? A co z Clary? - spytałem.
– Nie martw się. Zajęliśmy się tym - odezwał się Jake.
– Jak to? - zdziwiłem się.
– Podczas naszej nieobecności, do domu wprowadzą się Taylor i Hayley. Możesz być spokojny.
– Powiedzmy, że się zgadzam. No to wyjeżdżamy w niedziele. A o której?
– Jakoś pod wieczór a przed wyjazdem, proponuję małą imprezę.
– Małą? – spytaliśmy wszyscy równocześnie Ash'a. Ta nasza synchronizacja.
– No dobra. Trochę większą – poprawił szczerząc zęby. W tym momencie do Ash'a zadzwonił telefon. Od Ronniego. Skąd to wiem? Ashley na każdy kontakt ma ustawiony inny dzwonek. W tym przypadku "Fallen Angels" należy do Radke. Brunet zamienił z Josephem kilka słów po czym powiedział, że on z resztą jedzie do niego. Spytał się również, czy jadę z nimi. Odpowiedziałem, że przyjadę potem, bo teraz chciałbym pogadać z Clary. Chłopaki przytaknęli i wyszli z mojego domu. Ja natomiast udałem się na taras, gdzie stało drobne ciało brunetki podparte łokciami o brzozową barierkę.
– Słyszałaś cokolwiek? Nie wiem dokładnie, w którym momencie wyszł.... – chciałem kontynuować, ale mi przeszkodzono.
– Na samym początku. Nie mam pojęcia o czym rozmawialiście – wytłumaczyła gasząc papierosa. Jej zachowanie było dość dziwne. Przerwała mi zanim zdążyłem dokończyć moją wypowiedź, do tego mówi tak oschle. Może mi się zdaje.
– To o czym była mowa? – spytała po chwili ciszy.
– Wyjeżdżamy z chłopakami na koncert do Las Vegas. Będziemy tam jakieś 2-3 dni...
– W porządku - i co? Zero reakcji? Pytań typu "Co? Jak to? Dlaczego? Kiedy?" ? Nic? Chyba naprawdę niewiele dla niej znaczę. A ja głupi po tej całej akcji, miałem jeszcze cień nadziei.
– Wyjeżdżamy w niedziele. Jutro Radke robi imprezę, na którą zamierzam iść razem z chłopakami. Przyłączysz się? - uniosłem kąciki ust ku górze, z myślą, że brunetka odwzajemni gest. Niestety, myliłem się.
– Jasne - powiedziała po czym dodała – A i jeszcze jedno kiedy mam się wyprowadzić?
– O czym ty mówisz? – spytałem zdziwiony.
– Nie będzie ciebie kilka dni, to chyba już czas żebym się wyprowadziła, no nie? Nie mogę wiecznie mieszkać u ciebie, tak naprawdę to prawie się nie znamy. Mimo, iż dobrze nam się ze sobą rozmawia, nie wiemy o sobie zbyt wiele.
– Zwariowałaś do reszty? Nigdzie cię nie puszczę! – powiedziałem, i po chwili tego pożałowałem gdy napotkałem zdziwione spojrzenie Chlarissy – ...yyy to znaczy, nie obchodzi mnie to, że słabo się znamy. Nie masz przecież gdzie mieszkać. W takiej sytuacji nie mogę ci dać po prostu odejść. Zostajesz tutaj i koniec.
– Ale ciebie i chłopaków nie będzie jakiś czas...
– O to się nie martw. Pod naszą nieobecność wprowadzą się tu nasze kumpele – Taylor i Hayley. Zostaną z tobą, gdy mnie nie będzie. Mam nadzieje, że się zaprzyjaźnicie. To równe babki, można powiedzieć, ze jedyne w swoim rodzaju.
– Sama nie wiem – powiedziała zmieszanie. Czułem, że może się nie zgodzić.
– Eh...– westchnęła po czym dodała – Niech Ci będzie – A jednak! Zgodziła się!
– No i wspaniale ! – uśmiechnąłem się, po czym objąłem brunetkę, unosząc ją przy tym na kilka centymetrów.
– Andy, wiem, że się cieszysz, ale mógłbyś mnie puścić? Dusisz mnie, człowieku! –posłuchałem Clary i położyłem ją na ziemi.
– Taki chudy a ile siły ma! No proszę, proszę – zaśmiała się.
– Taki chudy a ile siły ma! No proszę, proszę – zaśmiała się.
– No wiesz, nie trudno podnieść dziewczynę, która waży nie więcej nić 50 kilo – posłałem jej mój jakże charakterystyczny uśmiech. Ta tylko powiedziała coś pod nosem, po czym oboje udaliśmy się do kuchni. Na miejscu Chlarissa przypomniała sobie o śniadaniu, które jej przygotowałem i poszła po nie do sypialni. Ja w między czasie zaparzyłem dwie kawy i przygotowałem sobie jajecznicę. Chcąc zasiąść do kuchennej wyspy wraz z moim śniadaniem, mój wzrok napotkał Clary kończącą kanapkę z sałatą i trzymającą w ręku kawę zaparzoną przeze mnie. Do tej pory nie wiem, jak mogłem nie zauważyć jej obecności.
– Smacznego – powiedziała do mnie biorąc ostatni łyk kofeinowego napoju.
– Dziękuję – odpowiedziałem, po czym posłałem jej buziaka . Musiało to dziwnie wyglądać, ale co mi szkodzi. Przynajmniej rozśmieszyło to Clary.
– Jakie plany na resztę dnia?
– Cóż, chłopaki pojechali do Ronniego, chcieli żebym tez jechał, ale jakoś zbytnio nie mam ochoty. Może zostaniemy w domu i porobimy coś razem? Obejrzymy jakiś film, czy coś?
– Czemu nie – powiedziała po czym udała się do salonu – Co oglądamy? – krzyknęła w drugiego pomieszczenia, na tyle głośno, żebym ją usłyszał. Byłem pewien, że przegląda teraz wieżę z filmami, stojącą przy telewizorze. Nie pomyliłem się. Wchodząc do salonu zobaczyłem ją wybierającą jedną z wielu płyt poukładanych na wieżyczce.
– Co wybrałaś? – spytałem zaciekawiony.
– Szybcy i wściekli 6 – powiedziała, pokazując okładkę opakowania płyty. Aż nie do wiary, że nie wybrała żadnego romansidła. Zapomniałem, że ona przecież jest inna. Brunetka podała mi płytę, po czym umieściłem ją w odtwarzaczu DVD. Szybko skoczyliśmy do kuchni po jakieś przekąski, postawiliśmy je na stole w salonie i rozłożyliśmy się wygodnie na kanapie. W połowie filmu do moich uszu dopłynął dźwięk otwierających się drzwi.
– Robimy wjazd na chate! – krzykną nie kto inny jak największy kretyn na świecie, czyli Ash. Widząc po tym, w jaki sposób mówi i się porusza, mogłem szybko stwierdzić, że był już nieźle wstawiony. Jednak nie tylko on. Reszta BVB też już swoje wypiła. Jedynie Ronnie w miarę wyglądał. Dlaczego mnie to nie dziwi. Przecież Radke jest najbardziej zaprawiony w woju ze wszystkich.
– Andrew, czemu nie odbierałeś? Martwiliśmy się o ciebie – no jak oni się o mnie martwili to znaczy, że jest z nimi źle. Kiedyś będąc w klubie, wyszedłem na chwilę do toalety, a jak wróciłem tych głąbów nie było w loży. Dzwoniłem do nich chyba z 20 razy, po czym łaskawie odebrał Ash, który nie widział nic złego w tym, że zostawili mnie w tym klubie samego. Tacy z nich kumple.
– Nie wiedziałem, ze dzwoniliście – odpowiedziałem biorąc łyk pepsi.
– Jak już przyszliście to siadajcie z dupami na sofie.
– No dzięki! Już myślałem, że nam tego nie zaproponujesz – odezwał się Jake, po czym rozwalił się na kremowej sofie.
– Jak już przyszliście to siadajcie z dupami na sofie.
– No dzięki! Już myślałem, że nam tego nie zaproponujesz – odezwał się Jake, po czym rozwalił się na kremowej sofie.
– E e, ale buty wypadałoby zdjąć! Kultury trochę! – ochrzaniłem Pittsa a ten z smutnym grymasem, podniósł się z kanapy i poszedł zdjąć buty. Gdy ten zniknął mi z pola widzenia, Ronnie wraz z resztą BVB rozsiedli się na miękkim meblu. Mina gitarzysty, gdy wrócił do towarzystwa widząc, że nie ma już wolnych miejsc na kanapie, była bezcenna.
– No wybacz przyjacielu. Prawo dżungli – odezwał się Ash, na co wszyscy oprócz Pitts'a wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem.
Jakiś czas później
W ciągu dwóch godzin od przyjścia chłopaków, Radke wraz z Ashley'em zdążyli już cztery razy wybrać się do sklepu po alkohol. O filmie to już dawno zapomniałem, bo w towarzystwie tych zwierząt nie idzie nic oglądać. A, że chłopakom nie uśmiechało się nic oglądać, to po prostu piliśmy i rozmawialiśmy. Nawet Clary się do nas przyłączyła. Sądząc po jej nienaturalnych chichotach, była już nieźle wstawiona. Postanowiłem zabrać ją do sypialni. Równie dobrze, mógłbym ja zanieść, ale też sporo wypiłem i nie chciałbym wywrócić się z nią na rękach. Chwiejnym krokiem ruszyliśmy oboje do sypialni. Kładąc brunetkę do łóżka, potknąłem się, tym samym zbliżając moją twarz do jej twarzy. Gdy dzieliły nas zaledwie milimetry, przybliżyłem się jeszcze bardziej niszcząc odległość między nami, tym samym łącząc nasze usta w pocałunku.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak oto prezentuje się 6 rozdział. Trochę krótki, ale będziecie musieli przeżyć. Przepraszam za to, że tak długo nic nie wstawiałam, ale mam natłok nauki. Wiecie pewnie, jak to jest. Co myślicie o rozdziale? Andyś pocałował Clary ^^ Tak bardzo czekałam na to, by wpleść pocałunek w ten rozdział.
Rozdział genialny! Z resztą jak cały blog c: .... No w końcu coś zaiskrzyło, po pijanemu bo po pijanemu, ale zawsze coś xD. ...możliwe , że nawet nie będą nic pamiętać, a może nakryje ich Ash który kocha sie pojawiać w nie odpowiednich momentach xD. .. cholera no nie wiem xD. .. Karinko, czekam z niecierpliwością na kolejny jakże zajebisty rozdział ^^ życzę kopa Weny c:
OdpowiedzUsuńNo więc, jestem zniesmaczona... ja nie wiem jak ktoś może tak świetnie pisać ;-;
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga, haha :D
Ciekawa jestem co będzie dalej, naprawdę po prostu zżera mnie ciekawość! :D
Kobieto pisz szybko bo nie wytrzymam haha :D
Ciekawa jestem czy będzie coś więcej niż tylko pocałunek, haha. No wybacz ale mam już zrytą banie, haha :D
CZEKAM NA NEXTA CZIKA! :*
"Chyba postawię mu piwo..." i "- No widzisz baranie! Co się udzielasz?..." no po prostu kocham xD Coś czuję, że będę miała kilka nowych teksów xD
OdpowiedzUsuń"Kochana łamaga." ~ to dla odmiany było słodkie <3
Boże, Ash i prawo dżungli, już to widzę xD Czyli mam rozumieć, że jeśli uśnie zaliczając jakąś babkę i jeszcze w dodatku kimnie mu się kiedy nadal w niej będzie to jego wytłumaczeniem będzie prawo dżungli tak?
Dobra, tamtego nie było. Zawsze mi odwala w nocy xD
BVB i Ronnie to zwierzęta? Ok, jak tak to CC jest łosiem, Jinxx gołębiem, Jake rybą, Clary gorylicą, Ronnie delfinem a Ash króliczkiem playboya (Ash to będziesz raczej wiedziała czemu króliczek ale o resztę nie pytaj bo sama nw czemu tak im przeznaczyłam xDD)
"Postanowiłem zabrać ją do sypialni." ~ ja myślałam że tu jakieś dzikie seksy a tu dupa ._. ... Ale pocałunek więc jest GIT MAJONEZ :DDDDD
No więc, na koniec życzę ci weny, pomysłów oraz czekam na nexta ;* Zapraszam do siebie w międzyczasie ;D
P.S nie ma to jak słuchanie na fulla 3DG - Wake Up XD
Jak obiecałam tak zrobiłam i przybyłam :P !
OdpowiedzUsuńPrzyznam że blog jest świetny i z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój sytuacji :)
Więc weny! :)
(no i "chamska reklama"! w wolnej chwili zapraszam do siebie :3)
Świetnie piszesz. Życzę Ci dalszych sukcesów w pisaniu.
OdpowiedzUsuńSkończyłam czytać bloga! I zostanę tu jeszcze, nie martw się.
OdpowiedzUsuńNo tak, pocałunek... Jestem ciekawa, jak Clary na to zareaguje.
BVB wstawieni? A to jakaś nowość? :)))
Itakzgniniesz.blogspot.com