wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział 7

  Kładąc brunetkę do łóżka, potknąłem się, tym samym zbliżając moją  twarz, do jej twarzy. Gdy dzieliły nas zaledwie milimetry, przybliżyłem się jeszcze bardziej, niszcząc tym samym odległość między nami, łącząc nasze usta w pocałunku. Dziewczyna nie protestowała. Odwzajemniała każdy mój gest. Zacząłem zjeżdżać niżej, składając pocałunki pierw na jej szyi, później na obojczyku. Nie wiem czemu tak postąpiłem. To chyba przez nadmiar wypitego alkoholu. A może...
 – Andy co tak dług..... Co tu się wyprawia? – wybełkotał Ash. Po raz kolejny nieświadomie pomógł, przerywając moje dotychczasowe zajęcie. No to wiszę już mu dwa piwa...
 – Nic takiego się przecież nie dzieje – wymamrotała Chlarissa.
 – Andy, złaź na dół ! Czekamy na ciebie !
 – Idę, idę – odpowiedziałem i niechętnie wstałem z łóżka. Zamykając drzwi od sypialni, spojrzałem jeszcze na brunetkę, która posłała mi uśmiech, po czym przymknęła swoje powieki.
 Zszedłem chwiejnym krokiem po schodach. Na dole zastałem moich kumpli siedzących na sofie i sześć butelek po Jack'u Danniels'ie, leżących na szklanym stole. No nieźle pobalowaliśmy. Zająłem miejsce obok Asha na miękkiej, kremowej kanapie usadowionej naprzeciwko telewizora.  A w nim co? Zbuntowany Anioł! Teraz, to się nie dziwie, dlaczego CC siedzi na podłodze tuż przy odbiorniku. Nadal nie rozumiem, za co on kocha tę telenowelę...
 Po bliżej nie określonym mi czasie, serial się skończył a Christian nie miał już czego oglądać, więc postanowił przysiąść się do nas. Rozmawialiśmy o pierdołach i jakiś głupotach - jak to z resztą bywa po alkoholu. Dłuższą chwilę dyskutowałem z Jake'ym o nowym tatuażu, jaki zamierzałem sobie zrobić, gdy do moich uszu dobiegły dziwne odgłosy z kuchni. Wraz z gitarzystą postanowiliśmy to sprawdzić, tuż po tym, gdy zorientowaliśmy się, że reszty chłopaków nie ma z nami w salonie. Ten refleks...
Gdy już doczłapaliśmy się do kuchni przeżyliśmy szok. Ash stał na kuchennej wyspie i wyginał się na wszystkie strony. Chyba chciał być seksowny, ale coś mu nie wyszło. CC i Jinx natomiast gwizdali i klaskali. Nie wierzę...
 – Ash najlepszą dziwką w mieście! – krzyknął CC pogwizdując.
 – Dalej panowie, płacimy pieniążki! Nie ma nic za darmo a tym bardziej mojego pięknego ciała !
 – Purdy z tym pięknym ciałem to ty przesadziłeś – powiedziałem krzywiąc się.
 – Ty tam Andrew siedź cicho. Przynajmniej mam jakieś mięśnie. Nie to, co ty...
 – Coś ty powiedział?! – spytałem rozdrażniony. Moja pięść już chciała się witać z tą brzydką mordą Ashley'a, gdy powstrzymał mnie Jake. Purdy  tylko się zaśmiał a po zaledwie kilku sekundach wszyscy wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem. My nie powinniśmy więcej pić...
Następnego dnia. Perspektywa Clary
 Obudziłam się z niemiłosiernym bólem głowy. Wszystko dookoła mnie wydawało się być niewyraźne. Przetarłam oczy i zamrugałam kilkakrotnie. Wtedy obraz się wyostrzył. Podniosłam się i położyłam stopy na podłodze. Podparłam się o dębową szafkę nocną i wstałam. Niepewnym krokiem udałam się do łazienki, wciąż czegoś się trzymając. Wolałam nie zaliczyć kolejnego upadku.  Spojrzałam w lustro i stwierdziłam, że nie wyglądam tragicznie. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i nałożyłam niewielką ilość korektora pod oczy. Dodatkowo spryskałam się jeszcze dezodorantem. Nie chciałam brać prysznicu, ponieważ nie byłam na siłach i bałam się, że coś mi się stanie. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni, w celu znalezienia tabletki, ratującej mnie przed tym okropnym bólem głowy. To, co tam zastałam, przeszło moje wszelkie oczekiwania. Ashley spał na kuchennej wysepce w samych bokserkach a CC i Jinx leżeli w dość dziwnych pozycjach na podłodze. Ich kończyny ułożone były tak, jakby chcieli się do siebie przytulić. Nie chcąc ich budzić, podeszłam na palcach do szafek. Nie wiedząc, gdzie Andy może trzymać leki, przejrzałam wszystkie szafeczki. Tabletki znalazłam za czwartym podejściem. Nalałam do szklanki wodę mineralną, po czym połknęłam tabletkę popijając ją przezroczystą cieczą. 
 Postanowiłam poszukać Jake'a i Andy'ego. Nie zajęło mi to zbyt wiele czasu, ponieważ obaj leżeli w salonie na kanapie. Podeszłam bliżej, by przyjrzeć się im twarzą. Wyglądali przuroczo, w szczególności Andy, który miał lekko rozchylone usta.
No właśnie...Usta! Przecież Andy mnie wczoraj pocałował.. - przypomniałam sobie - Cholera! To nie powinno się stać...
 W tym momencie chłopcy zaczęli się budzić. Pierwszy otworzył oczy Andy. Przeciągając się Biersack zepchnął Pitts'a na podłogę, który wydał z siebie ciche jęknięcie. Brunet zignorował kumpla i łapiąc się za głowę, szukał jakiegoś punktu zaczepienia dla swych lodowato-błękitnych oczu. Padło na mnie. Na mój widok chłopak próbował się uśmiechnąć, jednak doskwierający mu ból głowy zmienił uśmiech w skrzywiony grymas.
– Cześć, aniołku – powiedział. Czy on zawsze musi mówić do mnie aniołku? To powoli mnie zaczyna denerwować. Mówi to w taki sposób jakbym była dzieckiem...jednak to jest strasznie słodkie. Clary! Zejdź na ziemię.
– Cześć – uśmiechnęłam się. Uporczywy ból zniknął, więc było to wykonalne – Przynieść ci tabletkę?
– Jakbyś mogła. Czuję, że zaraz łeb mi pęknie – powiedział chwytając się za głowę. Bez słowa poszłam do kuchni i zgarnęłam z lady tabletkę oraz szklankę wody, po czym wróciłam do wokalisty. Podałam mu obie rzeczy, za co mi podziękował. Wziął tabletkę do ust, którą natychmiast popił woda mineralną. Szklankę zaś, odstawił na stolik.
– Gdzie Jake? – spytałam Andy'ego, gdy zorientowałam się, że gitarzysta gdzieś zniknął.
– Poszedł na górę, do łazienki – odpowiedział – Clary... – przełknął głośno ślinę. Chyba lekko się zdenerwował. Skąd to wiedziałam? Drapał się po karku, a robi to zawsze, gdy jest czymś zestresowany.
 – O co chodzi? – spytałam spokojnie.
 – Pamiętasz wszystko co działo się wczoraj?
 – Owszem.
 – Czyli też to, że ... – wiedziałam, że chodzi mi o pocałunek, więc mu przerwałam.
 – Tak. To też pamiętam.
 – To co robimy? - powiedzieliśmy oboje.
 – Mów pierwsza - zaproponował Andy.
 –W porządku. Myślę, że powinniśmy o tym zapomnieć. Byliśmy pijani i nie wiedzieliśmy co robimy. Tak chyba będzie najlepiej. A ty co miałeś do powiedzenia?
 – Emm - powiedział łamiącym głosem – w sumie to samo co ty.
 – To jak zapominamy?
 – Zapominamy – odpowiedział, jakby niepewnie. W tym momencie do salonu wrócił Pitts. Wraz z Biersackiem trochę się speszyliśmy. Jakby nie było rozmawialiśmy o czymś, co nie powinno trafić do reszty. Nie zważając na Andy'ego poszłam na górę i rozłożyłam się na łóżku, które chcąc nie chcąc, dzieliłam z brunetem. Wodziłam po suficie dobre dziesięć minut, po czym niespodziewanie wpadłam w objęcia Morfeusza.
Perspektywa Andy'ego
 – To co robimy? – powiedzieliśmy równocześnie.
 – Mów pierwsza – zaproponowałem.
 – W porządku. Myślę, że powinniśmy o tym zapomnieć. Byliśmy pijani i nie wiedzieliśmy co robimy. Tak chyba będzie najlepiej – Ty sobie chyba jaja ze mnie robisz, jak myślisz, że o tym zapomnę...- pomyślałem –  A ty co miałeś do powiedzenia? - dodała po chwili. Cholera.
– Emm – powiedziałem łamiącym głosem – w sumie to samo co ty – no bo co mogłem innego powiedzieć? To co miałem jej do wyjaśnienia, było teraz nieistotne.
– To jak zapominamy? – spytałam.
– Zapominamy - powiedziałem po chwili namysłu, bo w sumie, co mi pozostało? Z kolei jakbym nic nie odpowiedział, to zaczęłaby coś podejrzewać. W tym momencie do salonu wkroczył Jake. Wraz z brunetką odrobinę się speszyliśmy a ta po chwili poleciała jak strzała na górę. Gitarzysta ponownie gdzieś przepadł a ja zostałem sam ze swoimi myślami. Jakby nie patrząc, zbłaźniłem się wczoraj z tym pocałunkiem. Co mnie do tego podkusiło? Na pewno ilość wypitego alkoholu, ale było coś jeszcze. Zresztą, to teraz nie ważne. Clary ma mnie w gdzies, także nie mam nad czym się nawet zastanawiać. A ja głupi myślałem...eh pieprzyć to wszystko. Mam ochotę znów się napić.
Jak pomyślałem, tak uczyniłem. Wyjąłem z barku butelkę Jack'a Daniels'a i rozsiadłem się na kanapie. Będąc w kuchni zastałem leżących Ash'a, CC'ego i Jinx'a. Zastanawiałem się, co wczoraj się stało. Potrząsnąłem głową i próbowałem wszystko sobie przypomnieć. Nagle mnie olśniło. Przecież wraz z Pitts'em wparowaliśmy wczoraj o kuchni w poszukiwaniu chłopaków. Zastaliśmy wtedy Ash'a tańczącego na blacie.....brrr aż mi się rzygać chce.
2 godziny później
Siedziałem rozwalony na sofie oglądając jakiś program w telewizji. Wtem dobiegły mnie jakieś odgłosy z kuchni. Pewnie te ćwoki już wstały. Odwróciłem się w stronę kuchennego pomieszczenia i ujrzałem Ash'a przeciągającego się, CC i Jinxx nadal leżeli na podłodze.
– Ooo wstała nasza striptizerka! – krzyknąłem zmieniając kanał w odbiorniku.
– Co ty pierdolisz? – spytał nieprzytomnie, łapiąc się za głowę.
– Już nie pamiętasz jak tańczyłeś na blacie dla CC'ego i Jinxx'a? Z resztą, może lepiej, że nie pamiętasz - zaśmiałem się głośno. Ash przez chwilę patrzył na mnie jak na idiotę, lecz po chwili ogarnął się i chyba przypomniał sobie wczorajszą akcję, bo z jego twarzy można było wyczytać zażenowanie. Całe szczęście, że ja nic nie odwaliłem...Tsaa wmawiaj sobie Biersack, że nic nie odwaliłeś...
Wkrótce reszta była już na nogach. O dziwo obyli się bez tabletki na kaca. CC pytał się co robi płatek z tabletkami na stole w kuchni, w dodatku pozbawiony dwóch "zbawicieli". Wytłumaczyłem, że Clary wzięła obie sztuki. No przecież nie przyznam się, że też wziąłem. Wracając do brunetki. Zastanawiałem się, gdzie teraz przebywa. Nie widziałem jej od dobrej godziny. Reszta też zaczęła się o nią dopytywać. Postanowiłem zrobić wszystkim śniadanie. Trudno, poświęcę się. Byłem głodny jak cholera a znając chłopaków, truliby mi dupę, żebym zrobił im to pieprzone śniadanie. Moja psychika niestety by tego nie wytrzymała, więc wolałem sam zaproponować przygotowanie posiłku. W międzyczasie Jinxx poszedł poszukać Clary. Po jakiś pięciu minutach, przyszedł z nią do nas. Sądząc po jej nieprzytomnym spojrzeniu, dopiero co wstała. Postanowiłem zrobić wszystkim jajecznicę. Po upływie 20 minut wszyscy zasiedliśmy do stołu. Nie powiem, śniadanie wyszło mi zajebiste.
– No to wybieramy się dziś na imprezę – pocierał ręce z zadowolenia Ashley.
– Ooo nie  nigdzie nie idę – marudziła brunetka.
– Nie rób sobie jaj ! Będzie fajnie. Poza tym to ostatni dzień, w którym możemy pobalować, bo jutro wyjeżdżamy – odezwał się Jake.
– Znajcie moje dobre serce...pojadę – powiedziała zrezygnowana.
– Dobra dziewczynka - powiedział Ash klepiąc dziewczynę po głowie.
– Purdy nie podnoś mi ciśnienia bo oberwiesz !
– Łoło spokojnie pożartować sobie nie można?  – zaśmiał się.
– Sorry... jakoś nie mam humoru – powiedziała beznamiętnie. Kurcze...co jej?
– Może jednak zostań w domu – zaproponował CC.
– No co wy ! Obiecałam, że pójdę to słowa dotrzymam. Chciałabym jeszcze z wami się zabawić przez waszym wyjazdem – powiedziała już o wiele weselej.
– Na pewno? – spytaliśmy wszyscy równocześnie. Synchronizacja part 2.
– Tak – przewróciła oczami, po czym odniosła talerz do zmywarki i poszła gdzieś.
Miałem cichą nadzieję, że będę mógł w świętym spokoju zjeść śniadanie, ale nie. Przeliczyłem się. Gdy Clary wyszła poczułem na sobie wzrok kumpli. No czego oni chcą?!
– Wiesz może co jest młodej? - spytał Jinxx
– A skąd mam wiedzieć? – odpowiedziałem zdziwiony. Co ja wróżbita jestem? – a co?
– Tak tylko pytamy. Nie widzi cię to?
– Może po prostu źle się czuje bo za dużo wczoraj piła. Przecież żyje to na chuj drążycie temat?
– No widzę, że tobie udziela się jej nastrój. Co wam do cholery? Oboje okres macie? – zaśmiał się basista.
– Nie wkurwiaj mnie lepiej, bo pożałujesz – zacisnąłem pięść.
– E E panowie ! To nasz ostatni dzień przed koncertem, więc zluzujcie ! Mamy się dziś bawić a nie kłócić, no błagam – jak zwykle sprowadził nas na ziemie nasz tatuś - Jinxx.
– Dobra. Masz rację. Co robimy? Do wieczora jeszcze daleko – powiedziałem sprawdzając godzinę. Była dopiero dziesiąta.
– Proponuję pograć na konsoli! – wyrwał się do odpowiedzi CC.
– Jestem za – powiedział Jake, biorąc ostatni łyk kawy.
– Ja też – wyszczerzył się Purdy.
 Resztę dnia spędziliśmy na słuchaniu muzyki, grze w karty, wygłupianiu się i tym podobne. Brunetka przez większość dnia siedziała w pokoju, więc postanowiłem ją gdzieś zabrać. Pojechaliśmy do galerii handlowej i mimo jej początkowych sprzeciwów, kupiłem jej kieckę na dzisiejszy wieczór. Kasa to nie problem, przynajmniej dziewczyna nieco się wyluzowała. Następnie po zakupach poszliśmy do kawiarni. Rozmawialiśmy na różne tematy. Dowiedziałem się , że jest fanką New Years Day. Hmm kiedyś będę ją musiał zapoznać z Ash. Ciekaw jestem jej reakcji. Wspominała coś jeszcze, że kocha szybkość. Wyścigi uliczne, jazdę motocyklem itd. Nie powiem, zaskoczyło mnie to trochę ale fajnie, że istnieją dziewczyny z takimi upodobaniami. Wracając do mojego domu szliśmy alejką, na której do jednego ze słupów przyczepiono informację o zaginionej dziewczynie. Z ciekawości przeczytałem wydruk. Przypomniała mi się przeszłość i pewna czerwonowłosa dziewczyna, która była moją przyjaciółką. Co ja bym dał żeby ją odnaleźć. Z zamyśleń wyrwała mnie Chlarissa.
– Andy? Coś nie tak?
– Nie, wszystko w porządku.
Perspektywa Clary.
Do domu wróciliśmy jakoś przed osiemnastą. Chłopaki wciąż grali na konsoli. Dzieci.
Podziękowałam po raz setny Andy'emu za sukienkę i zaniosłam ja na górę. Nudziło mi się trochę, więc postanowiłam przyłączyć się do grona grającego w Xbox'a.
– W co gracie?
– Wyścigi – powiedział Ash wymachując padem na prawo i lewo.
– To widzę. Chodzi mi o nazwę, deklu – spojrzałam na niego z wyrzutem.
– Forza Horizon – odpowiedział  CC
– Czy ja dobrze słyszałem? Powiedziałaś do mnie deklu? 
–  Tak, masz doskonały słuch Purdy – wytknęłam język.
– Osz ty mała diablico!
– Raz aniołek raz diablica, weźcie się zdecydujcie  zaśmiałam się.
– Chyba nie damy rady, bo jesteś i tym i tym  dodał Andy.
– Dzięki...mili jesteście  udawałam fochniętą.
 Wiemy  powiedzieli równocześnie. Synchronizacja part 3.
Zegar wskazywał dwadzieścia po szóstej. Jinxx oznajmił, że czas się szykować. Pobiegłam szybciutko na górę odświeżyć się i ubrać w nowo zakupioną kieckę. Swoja drogą była naprawdę ładna. Czarna rozkloszowana, sięgająca mniej więcej do połowy ud. Do tego ubrałam moje czarne rajstopy i szpilki. Skoro jestem cała na czarno, postanowiłam pomalować usta czerwoną pomadką  i oczy podkreślić trochę bardziej niż zwykle. Raz na jakiś czas można się wystroić. Czekałam na chłopców na dolę, w salonie. Byłam zdziwiona,gdy okazało się, że pindraczą się dłużej niż ja. W końcu wszyscy zeszli prawie równocześnie na dół. Oczywiście nie obyło się bez, tego zboczonego wzroku Purdy'ego, za który z resztą został ode mnie w łeb. Do klubu jechaliśmy dwoma oddzielnymi autami. Ja z Andym i Jake'iem a CC z Jinxx'em i Ashley'em. Wysiadając z samochodu spostrzegłam, że jesteśmy w tym samym klubie co ostatnio. To miejsce nadal mnie cholernie ciekawiło. To tu uruchomiły się moje kolejne wspomnienia. Znów szliśmy tym samym ciemnym korytarzem, co za poprzednim razem. Ashley odsłonił ciemną kurtynę dzielącą korytarz z pozostałą częścią klubu. Poczułam ten sam zapach perfum i dymu papierosowego zmieszanych ze sobą.  W oddali usłyszałam głos wołający nas. Był to Radke w towarzystwie jakiś chłopaków. Nie widziałam zbytnio kto to. Gdy zbliżyliśmy się, od razu ich rozpoznałam. Zapowiada się ciekawie...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział za nami. Jak myślicie kim są ci goście?
Ostatnimi czasy strasznie spodobała mi się muzyka zespołu New Years Day ^^ W kółko śpiewam albo Defame me albo Angel Eyes :3
Wracając do rozdziału to, mam nadzieję, że nie jest zbyt krótki. Skończyłam w takim miejscu, w jakim chciałam, więc jest dobrze. No nic. Pozostawiam wam rozdział do oceny. Buziaki :*

5 komentarzy:

  1. Czytam twój blog od niedawna :D bardzo mi się podoba i czekam na więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ^.^ " Co wam do cholery? Oboje okres macie? " to mnie rozwaliło najbardziej :D i New Years Day... też ostatnio zaczełam ich słuchać, Ash jest niesamowita ;) Weny i czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział jak zwykle! :*
    Ciekawa jestem uczyć Andy'ego do Clary :>
    Co do New Years Day to uwielbiam Angel Eyes i Defame me *-*
    CZEKAM ZNIECIERPLIWIOŚCIĄ NA NEXTA!
    P.S wybacz iż nie zbyt długi ten komentarz ale jakoś nie mam weny :// no cóż pisz szybko i zapraszam na moje dwa blogi na których są już nowe rozdziały! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam skomentować wcześniej, ale wyleciało mi z głowy... XD
    W każdym razie rozdział super!
    Zaraziłaś mnie New Years Day :>
    Jeżeli chodzi o "tajemniczych gości" to obstawiam resztę
    Falling In Reverse, ale stu procentowej pewności nie mam :>
    (Uzależniłam się od buźki ":>" :>)
    Dobra, życzę weny i czekam na next'a :>

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział genialny! ... Ha! mówiłam że Ashley im przeszkodzi xD.... On się zawsze pojawia w najlepszych momentach xd. Co do końcówki. Nie mam pojęcia kim są delikwenci w klubie,których zna Clary 0,0... Na początku myślałam,że mogą to być członkowie zespołu New Years Day, ale teraz wiem,że na pewno nie ;D ... Pamiętaj, że jak w dalekiej przyszłości skończysz pisać Bloga , to drukujemy książkę xD... BĘDZIESZ SŁAWNA! :3 ... Ja czekam z niecierpliwością na nexta , życzę solidnego kopa weny :3

    OdpowiedzUsuń